18 maja 2021, 10:36
Wydawać by się mogło, że nikt nie lubi być ofiarą. Na pewno nie świadomie, a jednak często słyszymy w rozmowie: "Mam ciężkie życie", "Przechodzę ciężki okres", albo "Wszystko się ułoży, bo jestem silna i zawsze daję radę sama." Przyglądam się temu i zastanawiam się, co właściwie robimy. Patrząc wstecz widzę mistrzynię tej gry w "subtelną ofiarę". Te wszystkie stwierdzenia: "To dobry związek, ale wszystko muszę robić sama.", "Nie mam czasu gotować, ale ktoś to musi robić.", "To świetny dom, ale wymaga dużo nakładów i wszystko oczywiście na mojej głowie."
I wyjaśnienia: "To była najlepsza decyzja.", "Przecież kto, jak nie ja." Z pozoru niewinne stwierdzenia. I logiczne komentarze rozmówców: "To zrozumiałe, że jesteś zmęczona / zła/ zawiedziona..."
Co się tu właściwie dzieje? Podjęłam jakąś decyzję lub działanie. To fakt. Miniony. Jednocześnie wyczuwam tu założenie, że powinno być inaczej. Jakiś rodzaj walki z rzeczywistością. Niezgoda. Zmaganie. "Ale spójrzcie na mnie! Daję radę! Jestem dzielna! I najczęściej z uśmiechem wyrażam negację! Jestem po prostu ofiarą okoliczności!" Hahaha!!!
Dziś, gdy patrzę na siebie wstecz, mogę się już tylko śmiać. Ale kiedyś nie było mi do śmiechu. Cały świat był przeciwko mnie przez około 40 lat. Co się nagle stało, że mnie polubił? Ja GO polubiłam! I zobaczyłam, jak działa system Trzech Pryncypiów, system ludzkiego doświadczania.
Co zobaczyłam w Ani-ofierze? Jakiś rodzaj strachu przed byciem szczęśliwym. Nieodpartą chęć wytłumaczenia wszystkiego, co dobre w życiu i umniejszania temu. Jakiś strach przed tym, czy mi się należy i czy mam prawo być szczęśliwa. "Jest dobrze, ale nie masz pojęcia, ile mnie to kosztuje!" Skąd ten strach?
Czyjeś kłopoty wydają nam się zawsze proste w rozwiązaniu.
- "Już tylko się kłócimy, nie wiem, co robić."
-"Kochanie, po prostu odejdź od niego." Proste i logiczne. Gdy jednak dotyczy to nas, system 3P nadaje myślom poprzez zmysły poczucie realności. Czujesz w ciele fizyczne doznania, a to sprawia, że czujesz je jak prawdziwe. Teraz grasz w filmie główną rolę, a twoja świadomość to niejako departament efektów specjalnych, nadający roli kolor, zapach, smak... Jeśli to wszystko czujesz prawdziwie, zatem i "problem" zdaje się być realny. Czyżby był? Co jest w nas, że traktujemy siebie tak bardzo serio?
Ego, Ja, Jaźń - czym właściwie jest? Według Sigmund`a Freud`a, "zasadniczą rolą ego jest godzenie (obrona i planowanie) konfliktowych żądań ze strony instynktów, sumienia oraz środowiska zewnętrznego. Ego wytwarza się, ponieważ zaspokojenie potrzeb organizmu wymaga działań w świecie rzeczywistym (obiektywnym) poprzez przekształcanie wyobrażeń w spostrzeżenia. Jest podporządkowane zasadzie rzeczywistości, działa za pośrednictwem procesu wtórnego, sprawuje kontrolę nad funkcjami poznawczymi i intelektualnymi. Ta część osobowości decyduje o przystąpieniu do działania, które popędy i w jaki sposób zostaną zaspokojone, oraz o tym które życzenia zostaną wyparte. Nie należy jednak popełniać błędu utożsamiając ego i świadomość. Nie wszystkie obszary ego są świadome." (Wikipedia)
Zawsze uważałam siebie za osobę samodzielną: samodzielną córkę, uczennicę, koleżankę, kobietę, mającą własne zdanie i suwerennie podejmującą decyzje. Taka Zosia Samosia. Teraz widzę, że moja samodzielność nieczęsto wynikała z chęci robienia tego, co robiłam. Zawsze gdzieś z tyłu głowy panowało przekonanie podszyte strachem: "Jeśli ja nie zrobię, nikt tego nie zrobi.", "Zrobię sama, żeby nie musieć się prosić.", "Na pewno dam radę, zawsze daję." Brakowało radości z działania. Wszystko zatem wymagało dużo energii, bo wymyśliłam sobie, że muszę, że teraz, że ja... I uwierzyłam, że tak jest. I świat mi nie pomagał. Ofiara okoliczności. A następnie wewnętrzny komentarz: "Czy ktoś to kiedyś zobaczy, doceni, pochwali...?" Ofiara przezroczystości.
Byłam kompletnie nieświadoma swojego nastawienia i nie widziałam, co właściwie sobie robię. Szukałam winnych i rozwiązań wszędzie, gdzie znaleźć ich nie mogłam. Na zewnątrz.
Wszyscy to robimy. To smutne. I męczące. Wynika jedynie z nieświadomości. Gdy nie jesteś świadomy działania systemu, nie jesteś winny tego, co czasem przychodzi ci do głowy. Jednak twoje Źródło jest zawsze zdrowe i nienaruszone. Jesteś jedynie ofiarą nieświadomych myśli i przekonań, które zmienią się, gdy tylko ujrzysz system 3P. Można prościej! I trzeba prościej! Wystarczy już skomplikowanych analiz osobowości i wieloletniej pracy nad sobą.
Może nie widzisz jeszcze u siebie "syndromu ofiary". Może trudno odnaleźć ci się w przytoczonych przeze mnie przykładach (po części zaczerpniętych z życia znajomych). Jednak warto stać się uważnym i przyjrzeć się własnym przykładom. Czujesz poświęcenie, oddanie, wyrzeczenia, zaangażowanie i niezłomność, przygniatający ciężar obowiązków, a jednocześnie uważasz, że nikt tego nie zauważa, nie docenia. Spójrz o krok wstecz, a może o krok w przód, i zobacz, co tak naprawdę się dzieje. Kto stworzył plany i scenariusze? Kto zdecydował o działaniu i kto je ocenia? Kto relatywizuje i ubiera wszystko w logikę? Czyją logikę?
Być może pomyślisz: JA! Kim zatem jest JA?
Patrząc z perspektywy ośmielam się stwierdzić, że wszelkie "niedogodności" i "nieporozumienia" w życiu wynikają z przekonania, że jesteśmy marionetką w świecie, a nie światem w marionetce. To fundamentalne nieporozumienie niesie za sobą całą serię pomyłek, które w skrócie nazywamy JA. JA, które powinno być dobrze traktowane, zauważane, doceniane, JA mające prawa i obowiązki, JA przekonane o potrzebie regulacji i kontroli... JA, które nie jest świadome faktu, że jest częścią wszystkiego, z niego pochodzi i w nim się zawiera. JA, które samo w sobie jest doświadczeniem. Tak samo czasowe i niestałe, jak każda kreacja, którą tworzy. JA nie doświadcza, JA jest doświadczeniem.
Gdy zobaczysz, że cała historia JA jest tylko opowieścią, uświadomisz sobie, że nie musisz się tak bardzo do niej przywiązywać. Nie musisz trzymać się kurczowo teorii JA, które to JA stworzyło. Zamiast walczyć o prawa JA, zobacz, że poza historią JA, to JA nie istnieje. To, co wciąż uważasz i czujesz jak prawdziwe, twoje JA, to tylko system 3P zawsze przy pracy.
Czyż zatem wychodzimy z założenia, że wszystkie żądania i walka, mają udowodnić istnienie JA? I najwidoczniej chcemy, by wszystko poza JA działało z nim w porozumieniu i na korzyść JA. Intrygujące!
Cała walka i poczucie bycia ofiarą stała się dla mnie nielogiczna i zbędna, gdy tylko zobaczyłam, jak działa system 3P. Zobaczyłam, że nie jestem tym opowiadaniem, nie jestem tą pacynką, ani jej myślami. Jestem doświadczeniem. Czasowym, przemijającym obrazem, którego nie muszę zatrzymywać. Nie mogę nawet. Choć czasem nadal próbuję. Słowa "zawsze" i "nigdy" straciły rację bytu. Nie muszę kontrolować. Nie muszę pisać scenariuszy, by potem uparcie je realizować. Nie muszę walczyć, ani udowadniać swoich racji. Bo z kim niby miałabym walczyć? I o co?
To wszystko tylko fatamorgana. Możesz wykopać głębszą studnię i dosadzać drzewa w oazie, ale to wciąż jedynie fatamorgana. Miraż, nie rzeczywistość.
Z jakiego powodu znęcamy się sami nad sobą, kreując wieczną ofiarę okoliczności zewnętrznych? Czy to forma ochrony JA? Mechanizm obronny? Czy ma nam zapewnić bezpieczeństwo? Schronienie? Czy jest jakoby kurtyną, za którą chowamy nasze strachy, lęki, obawy i niepewności? Nasze "etykietki"? Czy ten pancerz pozwala nam się otworzyć, czy izoluje? Pomaga czy szkodzi?
Bez historii JA nie ma potrzeby ciężkiej pracy nad scenerią mirażu. Doświadczasz go. To wystarcza. Nie potrzebujesz innych, którzy pochwalą lub zanegują zdobienia i wzornictwo hamaka, rozwieszonego między dwoma palmami. Potwierdzenie świata, że masz prawo istnieć, nie jest ci już potrzebne, gdy wiesz, że jesteś częścią świata i istniejesz. Pytanie czy masz prawo - traci sens. Jak wiele wolności niesie ze sobą realizacja działania systemu ludzkiego doświadczenia. Jakiej lekkości doświadczasz, gdy widzisz paradoks EGO.
Zobacz, co się dzieje, a wszelkie mechanizmy obronne, sposoby na poprawienie sytuacji, strach, walka lub ucieczka - odejdą. Nie dlatego, że je zaakceptujesz lub "przerobisz", ale dlatego, że gdy iluzja JA opada, walka z JA i o JA przestaje mieć rację bytu. Staje się nielogiczna. I dzieje się to jako efekt wglądu, a nie ciężkiej pracy. Życie jest piękne. I proste. Nie musisz nic robić. Musisz tylko coś zobaczyć!