Archiwum maj 2021, strona 3


Odpuszczenie
17 maja 2021, 16:24
Zastanawiam się, co mamy na myśli mówiąc: "Odpuść sobie", "Przebacz", "Olej to". Bo co właściwie odpuścić i jak? To niezwykle frustrujące, gdy dzielisz się z kimś "problemem" i słyszysz: "Musisz to po prostu odpuścić." Problemy w związku, utrata pracy, choroba - "Odpuść!" Sama nie do końca rozumiem ten przekaz.
 
Zabawne, że gdy zaczęłam ugruntowywać swój wgląd w Trzy Pryncypia nie stało się nic, poza głębszym zrozumieniem systemu ludzkiego doświadczenia, tego jak kreuje się nasza rzeczywistość. Ten wgląd pozwolił mi łatwiej odpuszczać, a właściwie to "kłopoty" zaczęły odpuszczać same. Co więcej, jest ich o wieeeeeele mniej!!!
Nie mówię tu o pracy nad sobą, metodach wszelkiego typu, pozytywnym myśleniu czy tym bardziej odsuwaniu czy umniejszaniu problemom. Mówię o czystym wglądzie w to, co jest faktem. I podjęciu jakiejkolwiek, odpowiedniej w danej chwili akcji. Lub nie.
 
Wiem, że myśli są tylko przepływającą energią, nigdy nie stoją w miejscu, nie są bezwzględną prawdą, choć moja świadomość tworzy z nich niejako film, który tylko wydaje się być rzeczywisty, który czuję zmysłami (Departament Efektów Specjalnych haha), ale są tylko czasową kreacją, iluzją. Czuję smaki, zapachy, widzę kolory, słyszę muzykę, rozmowy... i to wszystko sprawia, że te myśli przeżywam jak realne.
Dzięki uświadomieniu sobie, że to jedynie Myśl kreująca doświadczenie, rzeczy "trudne" jakoby zaczynają odpuszczać same. Nie ma walki z chwilą obecną, z obecną kreacją. Jest, co jest. Gdy nie ma z czym walczyć.... co miałbyś chcieć odpuszczać? Naturalny, swobodny przepływ do kolejnego momentu, kolejnego Teraz i twoje doświadczenie samo się zmienia.
 
Gdy jestem Tu i Teraz, w tym momencie, odkrywam, że rozwiązania pojawiają się same. Moje Zdrowie i Szczęście też zawsze Tu są!
Gdy będę dalej drążyć w pytaniu: "Co właściwie mam odpuścić?", dojdę zawsze do tej samej konkluzji: Myśl! Bo ostatecznie, to, co uwiera, to myśl na dany temat w tym momencie! Nie ma zatem nic do odpuszczenia, bo myśl jest tylko bańką mydlaną, przepływającą energią, niczym. To daje mi przestrzeń dla nowej myśli. Ona i tak przyjdzie, ale w zajętym, przepełnionym umyśle nie zostanie zauważona! Jeśli zafiksuję się na swoim problemie, nie będę w stanie ujrzeć niczego nowego. Rozwiązania nie przyjdą, jeśli uwaga skierowana jest na przeszkodach.
 
Co nas boli?
15 maja 2021, 09:46

Kilka dni temu byłam z Ryśkiem na spacerze. To mój czworonożny towarzysz życia. Często nam się zdarza, że słyszymy: "Ooh, jaki śmieszny piesek!" Nie mamy z tym problemu. Ostatnio ponownie ktoś skomentował prezencję Rycha, a ja po jakimś czasie zauważyłam, że rozmawiam o tym zajściu z kikoma osobami po kolei. I zaczęłam się temu przyglądać...

Nagle uświadomiłam sobie, skąd bierze się ból i niepokój, stres czy bezsilność. Jak budujemy te emocje.

Doświadczenie, sama sytuacja, trwa kilka sekund. Potem następują długie opowieści po czasie, niosąc ze sobą całą masę emocji. Te emocje są przywoływane i przeżywane TERAZ, nie w chwili zdarzenia!!! Zatem przywołuję historię, a system ludzkiego doświadczania działa właśnie w ten sposób: myśli niosą emocje, a ciało reaguje. I w ten sposób mamy smutne opowieści jeśli historia była smutna, zestresowane opowieści jeśli w grę wchodził stres, wesołe opowieści, gdy doświadczenie było zabawne...

Być może to jest najbardziej bolesna historia: historia JA. JA, które jest oddzielone od Całości. To bardzo bolesna historia, chociaż nie istnieje! Nie istnieje nigdzie, poza opowiadaniem twojego umysłu. Nigdzie indziej nie znajdę historii o śmiesznym Rysiu, poza swoim opowiadaniem. Tak, jak wszystkiego innego.

Mogę głaskać mojego przyjaciela, przytulać go, ale może to stać się jedynie w przypadku ideii, że istnieje coś takiego jak przyjaciel (czy jakikolwiek inny ładunek emocjonalny, który przypiszę mej historii/opowiadaniu).

Powiesz: "Przecież jest Ryś, czujesz jego ciało, widzisz go..." Tak, ale tego również doświadczyć mogę jedynie w moim własnym  doświadczeniu.

Zastanawiasz się może, jak to niby miało by pomóc? Co przyjdzie nam z tej wiedzy? W moim przekonaniu jest to fundamentalne! Wystarczy, że dopuścisz do siebie taką możliwość, staniesz się otwarty, zaciekawiony i spytasz siebie: "Czy to możliwe, że smutek, żal, ból, złość, radość... są jedynie opowieścią? Ustnym lub tylko myślowym przekazem, historią, opowiadaniem, wspomnieniem..."

Wszystko, czego bym nie powiedziała o Rysiu, jest moją historią o Rysiu. Na jej podstawie powstaje moje doświadczenie. Muszę mieć jakąś historię, żeby nadać mu znaczenie w moim życiu. Jednak nadal to opowiadanie. Cudowne i nie zamieniłabym go na inne, jednak to wciąż moja opowieść.

Niepokój
15 maja 2021, 09:13
Znasz to uczucie pośpiechu, gdy wszystko powinno być zrobione na wczoraj? Wrażenie niepokoju nachodzące w takich momentach jak zasypianie, zestresowanie, chęć pozbycia się czegoś lub odwrotnie, zdobycia. Jeśli widzisz takie rzeczy jako przyczynę swego niepokoju - internet czeka pełen porad, co możesz zrobić, by już nigdy więcej nie odczuwać niepokoju. Sprawdziłam; możesz: zaakceptować, odpuścić, medytować, wybaczyć, podjąć decyzję, wyznaczyć granice, zorganizować czas... To niektóre z sugestii mających przynieść ci upragniony spokój. Wszystkie zapewnią ci czasową pogodę ducha. Lecz po 1: wymaga to dużo pracy, a po 2: pomaga tylko częściowo. Ale można prościej!!! Życie jest proste. Drogą na skróty w kierunku spokoju.
W różnych dziedzinach swojego życia możesz odczuwać niepokój. Np jako przedsiębiorca, gdyż praca nigdy nie jest skończona, zawsze można by coś zrobić lepiej, wydajniej, efektywniej... Niektórych dręczy swego rodzaju niepokój fizyczny, np podczas odpoczynku masz takie wrażenia w ciele, że wręcz musisz wstać i zacząć coś robić. Znam to uczucie z przeszłości, gdy nie mogłam spokojnie odpocząć, gdy mieszkanie nie było ogarnięte, wg moich własnych standardów. Znam iluzję osiągnięcia spokoju dopiero po wykonanej pracy, w piątek po południu, a jako przedsiębiorca - w sobotę wieczorem. Ale praca nigdy nie zostaje zakończona!
A więc jako przedsiębiorca masz przechlapane. Jako matka również, nigdy nie kończysz swej roli. Jako właściciel domu także - zawsze może być czystszy, nowszy, lepszy... Konkludując: masz przerąbane na każdym polu, dopóki łączysz swój niepokój z czymś zewnętrznym. Przez to spokój odczuwać możesz dopiero, gdy wszystko zakończysz. To iluzja. To bardzo silne wrażenie, że tak jest!
Jeśli siadasz do odpoczynku z myślą, że teraz na niego zasłużyłeś, bardzo szybko pojawia się coś nowego, co jeszcze mogłoby zostać zrobione. Albo decydujesz, że teraz będziesz robić wszystko na spokojnie. I znów masz dużo pracy, by utrzymać ten stan. To raczej nie przyniesie ci spokoju.
Widzę dziejące się tu dwie rzeczy. Sprzęgamy swój niepokój z czymś z zewnątrz (pracą, dzieckiem, partnerem...), zatem kreujemy iluzję, że jest coś, co powinno zniknąć lub ulec zmianie, abym (po)czuł spokój. Z drugiej strony widzę pewien niepokój, który nie jest powiązany z czymś konkretnym, znanym. Czujesz niepokój, ale nie wiesz dlaczego. Szukasz przyczyny, ale nie znajdujesz. Jednak w obu przypadkach jesteś przekonany, że istnieje zewnętrzna przyczyna. To daje przykre poczucie, że skoro czynnyk leży na zewnątrz, nic nie możesz z tym zrobić!
Dobra wiadomość!!! Twój niepokój nie spoczywa na zewnątrz!
Jeśli twardo wierzysz w stare przekonania pewnie teraz odpuścisz. Ci, którzy częściej nie wiedzą, z czy wiąże się ich niepokój, mają większe szanse stać otwarci na Zobaczenie Prawdy. Po prostu bądź ciekawy, zainteresowany. Tylko słuchaj. Nie staraj się zrozumieć intelektualnie, lecz słuchaj poza słowami, bo słowa to forma, a to na co staram się wskazać jest poza formą, a więc i poza słowami. Lub przed.
Czym jest zatem świat zewnętrzny? Formą. Energia i materia. Wszystko, co odczuwasz zmysłami. Twoje ciało. Twój charakter, osobowość, psychika. Wszystko co zmienne, czasowe.
Twój świat wewnętrzny jest twoją prawdziwą naturą. Zawsze tu była, jest i pozostanie. Perfekcyjna i nienaruszona.
Oto największe nieporozumienie - że twoj niepokój pochodzi z zewnątrz. Świat formy, którego wszystcy jesteśmy częścią, jest w istocie jedną i tą samą energią. Potrzeba tylko jednej zmiany w nowym postrzeganiu, mianowicie zobaczeniu, że wszystko, co jest, to zwyczajne ludzkie doświadczenie. Z pełnym spektrum wszystkiego, co może zostać doświadczone.
We "wszystkim" zawiera się także to, co ostemplowaliśmy jako nie OK, jako niechciane. Jednak jeśli coś już jest, ale nie pozwalasz temu zaistnieć, nie ma na to przyzwolenia, doświadczenie nie może swobodnie przepłynąć, wtedy zamiast przeminąć, utrwala się. Jeśli słyszysz w moich słowach poradę: "Pozwól doświadczeniu przepływać swobodnie", to pewnie źle się wyraziłam. Nie ma tu żadnych zadań, poleceń czy rad. Nic nie rób!!! Tylko bądź uważny. Czy rozpoznajesz, czym to wszystko tak naprawdę jest? Doświadczeniem. Zawsze czasowym, jeśli mu pozwolisz. Po prostu TO. A TO jest zawsze doskonałe, bo JEST. Za późno, by cokolwiek z tym robić! Już jest. A fakt, że z bespostaciowego stało się formą (np uczuciem), zawiera informację, że nic z tym nie trzeba robić. TO już tam jest. Jesteś spóźniony. Wiecznie spóźniony. Tak po prostu jest. I wszystko jest OK!
Trauma zapisana w ciele
14 maja 2021, 10:15
Odpowiadam na pytanie, w którym zawarte było stwierdzenie: "Moja trauma nie siedzi w moich myślach, jest zapisana w ciele"
Według mnie ciekawa koncepcja, ale przyjrzyjmy się jej bliżej.
Przez lata, mniej lub bardziej świadomie, powtarzasz myśli, które wyrażają się w ciele poprzez zmysły, adekwatne do myśli. Pewne części ciała reagują podobnie za każdym razem, co powoduje powtarzające się podobne odczucia. Przez długi czas. Czasem latami. Nasz mózg wybiera utarte ścieżki, bo tak jest "skonstruowany", zatem wpadamy w błędne koło myśl-emocja-zachowanie. Dostajemy etykietke traumy, bo emocje nie należą do miłych i dominują życie, i dopasowujemy się do etykietki.
Ale idąc starymi ścieżkami nie spodziewajmy się innowacyjnych rezultatów. Nie jesteś chory, popsuty czy straumatyzowany, po prostu calkiem nieświadomie i całkiem niewinnie, twój mózg wybiera utarte ścieżki.
Sama Świadomość (w 3P nazywana Widzeniem lub Słyszeniem) tego faktu sprawia, że wiesz, że możesz wybrać, i że masz do tego prawo, wpływa na proces zmian.
Poszukiwanie niczym niezakłóconego spokoju i równowagi wydaje mi się być niekończącą się historią. Choć w moim odczuciu, właśnie takie stało się moje życie. Nie jako cel poszukiwań, ale jako efekt uboczny Widzenia.
Czasem słyszymy, że emocja lub trauma zapisana jest w ciele.
W istocie jesteśmy przestrzenią, w której ma miejsce każde doświadczenie, a nie doświadczeniem, które ma miejsce!!!
Na poziomie psychologicznym, personalnym tak, ale patrząc głębiej, czy inaczej mówiąc patrząc globalnie, kompleksowo, wtedy wygląda na to, że wszystko, co czasowe, czyli mające formę, wszystko to nie jest esencją ciebie, nie jest tym, czym u źródła jesteś. I tu musimy wkroczyć w duchowość. Psychologiczne i spirytualne tworzą spójną piękną całość, wskazującą na przestrzeń, w której pojawia się każde doświadczenie.
Wiedząc to, spójrzmy na każdy ból fizyczny. Czyż to również nie jest doświadczenie?
Innym aspektem jest to, jak bardzo chcemy odłączyć się od naszego doświadczania, od Całości. Oczywiście wydaje się, jakbyśmy byli kukiełkami na tle większej całości. I wydaje się, że moje doświadczenie odbywa się w moim ciele. Lub, że przychodzi skądś, co też tworzy oddzielenie, np szukasz winy w innych. Przyczyna i skutek. Dualizm. I wszystko robi się skomplikowane.
Uwierzyliśmy, że emocja może być zła i szkodzić, Że może ulokować się na stałe w naszym ciele. Uwierzyliśmy w pogląd, że fizyczny ból ma jakiś konkretny wymiar, wartość i że coś musimy z tym zrobić. Wtedy robi się to osobiste. Decydujesz na przykład, że musisz zacząć wierzyć w coś innego lub winisz się za to, w co wierzysz.
Nie o to nam chodzi. Jesteś całkowicie niewinny z tym, w co uwierzyłeś i w co nadal wierzysz!
Ale ciekawość jest wskazana!
Życie jest łatwe i przyjemne!
13 maja 2021, 14:00
Pytanie przyszło prywatnie, ale chcę się z wami podzielić, bo jest częste i piękne.
XY: "Mówiłaś już kilkakrotnie, że życie jest łatwe. Ale moje życie wcale nie jest łatwe!!! Od ponad 30 lat czuję, że walką jest każdy dzień."
Piękne pytanie.
To się zdarza. Walka. Przez niemal 40 lat czułam, że walczę z życiem. Znam to uczucie. Gdy porównuje je z tym, jak teraz doświadczam życia, widzę ogromną różnicę. 😊 A jedyną różnicą jest to, że już nie wierzę w myśli tak bardzo, jak kiedyś. I to jedyna rzecz, która się zadziała, choć ma to oczywiście wiele implikacji.
Łatwość wyraża się w wątpieniu w wątpliwości, braku walki z jakąkolwiek przychodzącą emocją, braku oceniania, przyklejania etykietek do wszystkiego i wszystkich, nie nadawaniu rzeczom czy sytuacjom wartości czy znaczenia, które są przekonaniem, nie faktem. Podejmuję akcję lub nie, bez rozstrząsania wielowarstwowych scenariuszy. A gdy przychodzi myśl wątpiąca... no cóż: Świetnie!
Wszystkie te przeszkody, które zawsze projektował umysł na mojej drodze, zdarzają się czasem nadal, super, taka blokada na drodze, ale w jakiś sposób coraz bardziej przezroczysta. I myślę sobie: siedzę teraz przerażona blokadą na drodze, ale hej! siedzisz w wygodnym ciepłym fotelu!!! I tak blokada staje się coraz bardziej przezroczysta.
Już nie boję się popełniać błędów czy usłyszeć nie. To były dla mnie "wielkie rzeczy". I prawie 40 lat czekałam, aż będzie inaczej, niż akurat w danym momencie było! Ale gdzie wtedy żyłam? W jakim czasie toczyło się wtedy moje życie? 😉
Łatwość życia nie jest ukryta w okolicznościach zewnętrznych, które zresztą są bardzo zmienne, ale w doświadczaniu wszystkiego w TYM MOMENCIE. Ta realizacja daje łatwość. Nadal będą zdarzać się różne rzeczy. Nadal będzie trzeba podejmować akcje. Może nadal potrzebujesz zarabiać pieniądze. Ale wszystko wydaje się prostsze, gdy wszelkie ograniczające myśli nie są traktowane tak serio. 😜
Na początku dużo prościej zaobserwować to u innch, ponieważ gdy dotyczy to ciebie, masz tendencje komplikować sprawę. Weżmy za przykład neurozę, gdzie tysiąc razy w ciągu dnia czujesz potrzebę mycia rąk. Ta potrzeba sprawia, że życie staje się skomplikowane. Jako obserwator nie mający tej obsesyjnej myśli, nie mający tego przykrego uczucia, prowadzącego do neurotycznych zachowań, patrzysz na to i myślisz: "Heeejjjj, po prostu przestań myć ręce!!!" Proste. Do momentu, kiedy sami mamy taką myśl, do czasu gdy to doświadczenie znajdzie miejsce w naszym doświadczaniu. Wtedy wszystko wydaje się poważniejsze. A staje się jeszcze bardziej skomplikowane, gdy nadchodzi armia myśli z tym związanych i wiele scenariuszy rozwinięcia historii.
Ale wszystko to, to to samo. Jeśli choć mgliście uda ci się Zobaczyć: "Hej, chwileczkę, chyba tutaj w coś wierzę!", dotarłeś do Domu. ❤
W chwili, w której Widzę, że wierzę w myśl, w takiej chwili jej treść znika. Gdy nie ma treści, wszystko staje się łatwe.
Zdaję sobie sprawę, że niektórzy z was myślą teraz: "Haha, ale treść mojej myśli jest naprawdę duża!"
Pierwsze kroki zawsze są trudne. Słuchaj, obserwuj, nie oceniaj i nie staraj się zrozumieć. Słuchaj i Obserwuj w małych rzeczach. Zobacz tam, gdzie teraz możesz to zobaczyć. Pozostawaj otwarty. Bądź zaciekawiony. Żyj chwilą obecną, zamiast nurkować w przeszłości, która już minęła, by projektować przyszłość, która jeszcze nie nadeszła. Życie żądzi się własnymi prawami. Ty żyj! Teraz!
Patrz do wewnątrz. I nie mówię o twym fizycznym ciele. Szukaj poza słowami. Poza formą. A może przed? Nie szukaj na zewnątrz - to tylko projekcja umysłu. Nikt nie może przekazać ci Prawdy - musisz znaleźć ją w sobie (look within), poza przekonaniami...🥰