Problemy


18 maja 2021, 07:52
Zastanawia mnie ostatnio kwestia naszego przywiązania do problemów i rozmów o nich. Zdarzyło mi się ostatnio, że mój rozmówca stwierdził, że skoro u mnie zawsze OK, to jemu trudno nawiązać ze mną kontakt, połączenie. To mnie trochę zaskoczyło! Czyżby więź z drugim człowiekiem miała polegać na "wymianie" problemów? Dlaczego niby ich brak miałby przeszkadzać nam w nawiązaniu kontaktu?
Przez kolejne tygodnie testowałam tę kwestię na otoczeniu i, ku memu zaskoczeniu, wygląda na to, że mamy spore trudności z cieszenia się chwilą obecną, zwyczajnym byciem.
 
Spotkałam osobę, która powiedziała: "To była miła rodzinna impreza, dobrze się bawiłam, ale gdy wróciłam do domu zorientowałam się, że nikt nie zapytał, co u mnie słychać i zrobiło mi się bardzo przykro." Wow! Przecież dobrze się bawiła!
 
I rzeczywiście: gdy na pytanie: "Co słychać?" odpowiadam: "Świetnie!", rozmowa niemal się urywa, jakby nie było punktu zaczepienia.
Chyba założyliśmy, że nie można być tak po prostu szczęśliwym i zdrowym, że to niemożliwe, a jeśli już, to nie łatwe i niespotykanie. Na tym założeniu rozwinął się cały przemysł "pomocowy": psycholodzy, psychiatrzy, coache i terapeuci, trenerzy duchowi wszelkiej maści... (Nie neguję. Sama korzystam i prowadzę treningi.) Każda z tych metod polega na wspominaniu i rozmowie o "problemach".
 
Kiedy na zawsze odszedł ktoś bardzo mi bliski, przez jakiś czas było mi smutno, płakałam, a nawet byłam zła. Gdy minął okres żałoby, odeszło też uczucie przygnębienia. Jednak przy każdej okazji wspominania smutek powracał. Nic w tym dziwnego, jednak to, co sprawiało ból, to nie sam fakt "odejścia", lecz wszystko, co się z tym dla mnie wiązało, co straciłam, czego już nie doświadczę. Ostatecznie nie śmierć powodowała rozgoryczenie, lecz cała masa ocen i idei, konceptów i przekonań, a przede wszystkim brak zgody na to, co już jest.
Nie potrafiłam także zobaczyć, że to uczucie smutku nie jest czymś stałym. W końcu zawsze był, gdy myśli wracały do wspomnień. Nie widziałam wtedy, że powracające uczucie żalu pojawia się jedynie w chwilach, w których o tym myślę. Czasowo. Przemijająco.
 
Nie zdawałam sobie sprawy, że tak funkcjonuje mózg, tworzący stałe wzory i połączenia, i zawsze powracający do tych wzorów, szablonów myślowych, starych torów. To oczywiście bardzo praktyczne, że każdego dnia nie musimy uczyć się na nowo pisania, czytania czy jazdy samochodem. Jednak w nieświadomym umyśle schematyczne myślenie może działać na naszą niekorzyść.
 
Wydaje się, jakbyśmy byli w posiadaniu jakiejś mentalnej listy tego, co się dzieje w naszym życiu. "Co słychać?", "Dobrze, ALE..." Niemalże tak, jakby pierwsza część odpowiedzi była reakcją na dany moment Tu i Teraz, a jednocześnie gdzieś z tyłu głowy odbywa się inspekcja, mająca na celu wyszukanie wszelkich niedogodności. "Już czuję się dobrze, ale 2 tygodnie temu przeszłam taką grypę, że myślałam, że umrę!"; "Synowi idzie świetnie na studiach, ale żebyś wiedziała, ile go to wszystko kosztuje!"; "Jutro jadę na dwutygodniowe wakacje, ale ostatnie tygodnie musiałam pracować po 15 godzin na dobę, żeby zdążyć!". Jakbyśmy musieli mieć deklarację czy wytłumaczenie na to, że jest dobrze. Jest super, ALE...!!! Jakbyśmy lękali się pozytywnego. Jakbyśmy mieli prawo powiedzieć "super" tylko wtedy, gdy wszystko w naszym życiu układa się idealnie, czyli po naszej myśli. Interesujące!
 
Czego właściwie szukamy w tej postawie? Wspólnoty z rozmówcą? Zespolenia w problemach? Rozwiązań i odpowiedzi? Potwierdzenia? Pogłaskania i pożałowania? Pochwalenia?
 
Byłam kiedyś przygodnym świadkiem rozmowy pewnej pary na ich pierwszej randce. Oboje z namiętnością wymieniali informacje o tym, co poszło nie tak w ich poprzednich związkach i dlaczego nie przetrwały. Hmmm? Fascynujące! Najwidoczniej wydaje nam się ważne i pouczające wiedzieć, co nie udało się w przeszłości. Chyba wierzymy, iż taka postawa pozwoli nam uniknąć podobnych błędów w przyszłości. Czyżby? Czy powracanie do trudności nie kreuje nam obecnej rzeczywistości? Czy wiedząc, jak powstaje ludzkie doświadczenie, nadal mogę wierzyć w sens takiego podejścia?
 
A jednak na pierwszy rzut oka zdaje się, że wymiana "problemów" daje nam poczucie pewnej lekkości, zdjęcia tzw "ciężaru z pleców", połączenia, czujemy się wysłuchani i zrozumiani. Mówimy: "Doskonale rozumiem, co czujesz."; "Wiem, o czym mówisz." Umyka nam jednak jedna fundamentalna prawda: to "zrozumienie" nie wynika z wysłuchania i odczuwania drugiej osoby, ale jedynie z połączenia jej historii z tym, co ona znaczy dla nas. To w pełni wyłącznie nasze wewnętrzne doświadczenie, powstające na bazie słyszanej historii i łączone z naszym osobistym losem i wszystkim, co się w nim zawiera. Nie możemy bezpośrednio przeżywać "problemu" drugiej osoby, a jedynie to, co ten "problem" oznacza dla nas. To wielka różnica! Warto być tego świadomym.
 
To doświadczenie już minęło. Teraz go nie ma, ale dzięki myśleniu jest kreowane na nowo. Gdy wspominam stratę, moje zmysły zaczynają pracować pod wpływem myśli i odczuwam podobne doznania, jak w momencie otrzymania smutnej informacji. Gdy zaczęłabym ci o tym opowiadać, obudziłoby to również w tobie myśli, emocje i fizyczne odczucia. To dobry przykład na to, jak działa system 3P. Umysł - Świadomość - Myśl. Nic poza tym. Trzy Pryncypia zawsze przy pracy. Słyszysz opowieść o stracie bliskiego, kojarzysz to (świadomie lub nie) z własną stratą, którą kiedyś przeżyłeś, a zmysły animują je w postaci emocji i fizycznych doznań i dlatego wydają się realne. Sam zaczynasz czuć smutek, strach, może uronisz łezkę. Jednak nie przeżywasz bezpośrednio mojej straty. Nie możesz. Całe doświadczenie kreowane jest zawsze jedynie ze środka na zewnątrz.
 
Zanim się zorientujesz, siedzisz po uszy w dramacie, który nazywamy współodczuwaniem. Piękna idea.
Jako ludzie jesteśmy w posiadaniu racjonalnego umysłu, dzięki czemu możemy wspominać przeszłość i fantazjować o przyszłości. To dość praktyczne. Jednocześnie, nieustanne powracanie do przeszłych "przykrości" powoduje, że to, co w tym momencie nie istnieje, możemy przeżywać wciąż na nowo, powtórnie i jeszcze raz! Ale!!! Poza myślą w tym momencie, ta kwestia nie istnieje. Żyje jedynie w myśli. Myśl utrzymuje ją przy życiu.
 
Jeśli "wymiana" problemów oznacza dla ciebie kreowanie więzi - świetnie! Be my guest! Rób to, co uważasz za słuszne. I rób to z pełną świadomością i odpowiedzialnością.
 
Co zatem począć z tymi bez problemów?
Trzy Pryncypia nie dają żadnych rozwiązań, wskazówek, nie mówią, jak masz żyć ani co jest dobre, a co złe. Są jedynie opisem tego, jak powstaje ludzkie doświadczenie. Wskazują surowiec, z którego wszystko jest zbudowane. Są przed wszelkimi metodami i ideami, jednocześnie obejmując wszystko i wszystko w sobie zawierając. Fundamentalne i uniwersalne.
Nie pytaj więc, co zrobić z istniejącą już kreacją. Zobacz Co/Kto kreuje...
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz